Lepiej późno, niż wcale.

Lepiej późno, niż wcale.

Alfabet polski, kiedyś nazywany abecadłem, składa się z 32 liter. Każde dziecko w szkole poznaje go od początku, czyli od pierwszej litery A, z czasem kończąc na ż. Bardzo podobnie jest ze sportem – nim ktokolwiek skończy na zdobyciu medalu lub osiągnięciu wymarzonej sylwetki (nasze ż), to musi od czegoś zacząć, a najlepiej od wstania z łóżka (nasze A). A na to nigdy nie jest za późno. Nic się nie dzieje natychmiast, przynajmniej nie w sporcie. O ile biznes można po kimś przejąć, firmę od kogoś odkupić, a pieniądze wygrać na loterii, tak zrzucenie zbędnych kilogramów lub osiągnięcie jakiegokolwiek innego efektu fizycznego musi być poprzedzone wysiłkiem, a sam proces jest długoterminowy i zaczyna się zazwyczaj od jednego, małego kroku naprzód. Spójrzmy prawdzie w oczy – samo się nic nie zrobi. Owszem, istnieją czynności, które można komuś oddelegować, a my mozemy wtedy z uśmiechem na ustach przysiąść do stołu, a jedyne krople, jakie uronimy, to te, które wyleją się z łyżki. Tylko nasz portfel zostanie nieco odchudzony, a i to nie zawsze. Jest tylko jedno ALE – nikt za nas nie przebiegnie kilku kilometrów, nie poprawi wydolności organizmu przez ruch, ani nie przekaże satysfakcji płynącej z odniesionego sukcesu, na który się pracowało przez jakiś czas. Są rzeczy, których nie można przekazać do zrobienia, a skoro nie da się tego zrobić, to trzeba wziąść się w garść. Tylko jak? Na początek wystarczy coś prostego, na przykład wstanie 5 minut wcześniej z rana i lekka gimnastyka albo zrezygnowanie z windy na rzecz schodów. Lub tylko ich części. Pomału, bez morderczych diet i godzin na treningach. To też z czasem przyjdzie, być może nawet wejdzie w krew na stałe, tak jak często się dzieje to u sportowców. Posłużę się tutaj przykładem kajakarzy. Kajakarstwo jest jednym z najcięższych sportów. Wygrana podczas wyścigów na konkretnym dystansie jest efektem zabójczych treningów w każdej formie, nie tylko wodnej – wybieganych kilometrów, przerzuconych ton na siłowni, „przepłyniętych” godzin na ergometrach, czy nawet spędzonego czasu przy ogólnej formie ruchu pozwalającej na skorygowanie odpowiednich funkcji organizmu. W skrócie: tysięcy godzin treningów. Jednak nie od razu zawodnik spędza połowę dnia na aktywności fizycznej. Do tego dochodzi się stopniowo, w małych krokach. I pierwszym takim krokiem będzie nie przepłynięcie xx kilometrów po rzece, a jakieś zajęcia ogólnorozwojowe. Nieco gimnastyki, 20 minut biegu, nawet gra w piłkę. Przynajmniej na początku, gdyż cały czas następuje tendencja wzrostowa, która pozwala się polepszać, zwiększając przy tym nie tylko trudność, lecz także odczuwaną satysfakcję. Warto być takim sportowcem dla siebie i działać powoli, lecz systematycznie, gdyż właśnie systematyczność jest kluczem do sukcesu. Niech poranna, pięciominutowa gimnastyka każdego dnia zmieni po kilku dniach w poranny, pięciominutowy spacer, by ten przeistoczył się w poranny, pięciominutowy bieg. I tak dalej, do momentu osiągnięcia wymarzonego celu. Często na sam początek wystarczy tak niewiele, trzeba tylko umieć wykorzystać warunki, które się do tego posiada. Nadszedł kolejny rok, więc może warto konsekwentnie realizować swoje postanowienia noworoczne związane z aktywnością ruchową, zamiast ciągle je odkładać na później? Niewielki wkład własny może zmienić wiele w życiu na plus, zaczynając od rzeczy najważniejszej – samopoczucia. A z odpowiednim nastawieniem reszta przychodzi dużo łatwiej. Zacznij od już, nie zwlekaj do kolejnego roku i kolejnych noworocznych postanowień. Lepiej późno, niż wcale.

Robert Klimkiewicz Autor bloga: po-polkulach.eu

Szybki kontakt

Warto przeczyta?

P??y?? razem z nami w sieci

KS G'POWER GORZÓW

66-400 Gorzów Wielkopolski
Fabryczna 177
tel. 604 569 955

e-mail: ksgpower@op.pl


- PODSUMOWANIE SEZONU 2014

- LEPIEJ PÓ?NO NI?? WCALE

- temat 3

- temat 4

- Facebook

- Instagram / #KSGPOWER

- YouTube

- Google +


 

Instagram

All rights reserved © Copyrights 2012